Minas Morgul

Drovilus Verin

*Brama otworzyła się, stanęła w niej wysoka postać odziana w czarny płaszcz z narzuconym dużym kapturem zasłaniającym twarz. Postać weszła głębiej do Sali. Widać było, że się rozgląda. Po chwili zrzuciła kaptur. Wszystkim którzy w danym momęcie znajdowali się w Sali ukazała się twarz łudząco przypominająca elfie. Tyle, że bardzo blada i wychudzona.*
Broshan… *Przemówił w języku Mordoru na powitanie i skłonił się lekko* Jestem Drovilus Verin. Aktualnie w Minas Tirith pełnie urząd karczmarzem, o ile dla któregoś z Was ma to znaczenie…*Przeleciał wzrokiem po zebranych, jego oczy nie wyrażały nic. Po tym jego wzrok błądził od jednego członka klanu do drugiego. Mówił dalej* Przybyłem do was z jednej przyczyny która jest oczywista. Jestem tu abyście rozpatrzyli moje podanie... Nie będę tutaj słodził Wam, że czuję jakąś większą więź z klanem. Niee… mógłbym przyłączyć się do innego klanu i było by mi to bez różnicy… To czy mnie przyjmiecie czy nie jest mi obojętne. Ale wchodząc do tego klanu zamierzam wnieść co swoje i zabrać co to należy się każdemu waszemu członkowi. *Wampir przestał na chwilę mówić i znów przyjrzał się każdemu akurat zgromadzonemu w Sali* To czy mnie przyjmiecie zależy jak wiecie od Was… Nie jestem dobrym rzemieślnikiem… W tym zawodzie robie od niedawna. Więc z pewnością zapytacie co mógłbym dać klanowi. Jest to szpiegowanie… Chcecie wiedzieć ile wojsk mają Jeźdźcy albo plemię? Nic prostszego posadzę w tych klanach moich znajomych i nie ma problemu… Taką samą czynność spełniałem w NOD… Dzięki mnie ten klan miał co tydzień raport o tym ile wojska i fortyfikacji ma Plemie… *Tutaj skończył. Odchrząknął poczym dodał* Wybierajcie…

Krunhold

W głowie wampira zabrzmiał rytmiczny, wydłużony syk, a po chwili za jego plecami pojawił się duch. Czarna sylwetka naznaczona na tle, o płomienistych oczach i nierównym ciele, które przybierało kształt przybliżony do ludzkiego. Odezwał się posępny głos, który nie uprzedziło poruszenie ust, ani żaden gest zjawy. Ciemności Mordoru pozwalały Upiórowi oderwać się od materialnego ciała i przyodziać swą naturalną postać.
- Drovilus, nienawidzi elfickiego, sprawuje urząd karczmarza i mówi po Mordorsku, jezyku niezbyt mi znanym, pozwól, że przywitam cię po mojemu. Witaj - zaśmiał się przenikliwie. - Tyle o tobie wiem, a chcę wiedzieć więcej, skąd pochodzisz, czego od nas oczekujesz?

Akhasha Ankhet

*zaśmiała sie patrząc na wampira* Mnie sie podoba!* podeszła do niego bliżej krążąc wokół jego sylwetki* Dlatego iz do swego zgłoszenia stworzył osobną rubryke! Cóż za skromność *nadal sie uśmiechając mrugnęła mu okiem*

Sanju

*wyszczerzyła sie do Akhashy* Co tak wokół niego łazisz ? *zaśmiała sie łobuzersko* Niech Morgul zadecyduje... Ja nie mam nic przeciwko

Raceul Idorath

- Vendui - Drow skinął głową do kandydata - Właściwie nie mam jakiś większych zastrzeżeń. Twoje podanie jest napisane ze szczerością. Nie ma tu tego przeklętego "słodzenia" i rzucania na boki pustymi tytułami - Oparł się na swoim Kosturze bacznie obserwując kandydata - Niepokoi mnie, zaś "szpiegostwo". Jaką mamy gwarancję, że pod polewą szczerości nie kryje się pudełeczko-niespodzianka? Powiem wprost. Jaką mamy gwarancję, że nie pracujesz dla innej organizacji w celu pozyskania informacji o Upiorach?

Sanju

*Spojrzała na Raceula* Twoja spostrzegawczość mnie przerasta *wyszczerzyła sie do niego złośliwie*

Vanderen

*Demon wstał i ruszył w stronę przybysza a jego ciało coraz bardziej zajmował ogień... Gdy stanął przed nim rzekł* Jesteś szpiegiem. Co z tego, że będziesz nam dostarczał informację o innych klanach? *zapytał wnikliwie wpatrując się w jego oczy* Kiedy możesz nas zdradzić innym klanom? *słowa te wypowiedział z pogardą w głosie* Dla mnie możesz być władcą Mordoru, ale i tak jestem na nie. Nikt z nas nie ma pewności, że mówisz prawdę a następnie nieodejdziesz z informacjami o nas... *skończywszy odwrócił się od przybysza i wrócił na swe siedzisko, a z ciała jego ogien ustąpił*

Sanju

*spojrzała na Vanderena* Skąd to wiesz? Nie osądzaj kogoś zbyt pochopnie, nia dałeś mu sie do końca wypowiedzieć... *spojrzała na niego* Skąd niby wiesz i masz pewność że to szpieg *warkneła*

Beowulf

Milcz Sanju *skrzywił usta* nie bedziesz warczeć na mego brata... *spojrzął na nią beznamiętnie* a co do Ciebie wampirze *demon skrzywił usta* Jeźdźcy mają obecnie prawie 40k wojska i 1k fortyfikacji a Plemie jakies 90k wojska.... Zadowolony? Widzisz wiem to i bez Ciebie... Nie obchodza mnie Twoje funkcje w NOD... Odkąd niema tam Xizora i BElluma to nie ten sam klan... Nie potrzebujemy szpiega który może okazac sie pluskwą... Bo i ty możesz byś wsadzony do nas przez kogoś... Jestem stanowczo na nie i nikt oraz nic nie zmiei mego stanowiska...

Sanju

Beowulfie nie, nie bede milczeć i bede robić to co mi sie żywnie podoba, a tobie nic do tego*spojrzała na niego z iskrami złości w oczach*

Drovilus Verin

*Popatrzył na Krunholda, * To z kad pochodzę jest moją sprawą... Od momentu mojego spokrewnienie nie chcę aby inni znali czym byłem zanim stałem się wampirem. Dokonałem wiele eksperymantów na tym ciele i dlatego przypomina ono elfie... Zaś co do ciebie Vanderenie* Tutaj spojrzał na niego bez wyrazu i emocjii* A czy kiedy zawierasz transakcję z nieznanym Ci kupcem masz pewność czy on cię nie oszuka?

*Po namyśle dodał* Moje wymagania wobec klanu sa małe... Nie pragnęwładzy czy potęgi... chce tylko krwi...

Co do Waszych wypowiedzi. Nie zamierzam pchać się tutaj na siłę.

Morgul

Zgadzam się z Beowulfem,nie potrzebujemy szpiegów,bowiem My sami otrzymujemy od osób postronnych ważne i dokładne informacje co do innych klanów,więc jestem zdecydowanie na Nie*odrzekł ze spokojem ze swego tronu*

Vanderen

*Demon wstał rozzłoszczony i podszedł do Sanju, a ciało jego nie było zajęte ogniem... Było gorętsze niż czeluści Orodruiny* Nie warcz dziecko, bo głos do słowika Twój podobny bardziej niż do psa *Popatrzył na Drovilus'a płonącym wzrokiem, mówiąc wciąż do Snaju* Ta istota skończyła już przemawiać i lepiej będzie dla niej jak się stąd ulotni *wrócił wzrokiem na Sanju* Głupie pytania zadajesz! Sam się przyznał do tego iż jest szpiegiem! Trzeba go było słuchać a nie teraz się wymądrzasz, z resztą on tego mówić nie musiał... Wiele osób to wie. *powiedziawszy to wrócił na swe siedzisko, wziął swój przeklęty sztylet i zaczął go wbijać w starą czaszkę przymocowaną do jego siedziska...*

Drovilus Verin

A więc żegnam... Nie pwoiem ,że było miło...*Odwrócił się i poczał iść w stronę bramy przez która tutaj wszedł. W międzyczasie zarzucił na głowę kaptur tak aby zasłaniał mu większą część twarzy. Pchnął wrota i wyszedł. Tyleście go widzieli*

Akhasha Ankhet

Pragniesz tylko krwi? *spytała usmiechając sie zawadiacko i patrząc na kandydata* Mogę dać Ci jej pod dostatkiem* dodała poczym wzrok swój skierowała na Sanju* A ja łaże wokół niego bo tak mi sie żywnie podoba...ot co*wzruszyła ramionami*